Uczeń, który nie wybierze w szkole zajęć z religii, będzie musiał chodzić na etykę. Religię lub etykę będzie też można zdawać na maturze i wliczać ocenę do średniej na świadectwie dojrzałości. Jak poinformował minister edukacji i nauki Michał Seweryński na konferencji prasowej w Warszawie.
Propozycje zmian w nauczaniu religii i etyki we wszystkich szkołach padły w środę na wspólnym posiedzeniu rządu i Konferencji Episkopatu Polski. Jak wyjaśnił minister, rząd przychylił się do sugestii biskupów i proponowane zmiany będą wdrażane.
Zdaniem Seweryńskiego, najważniejsze jest to, aby wprowadzić w szkole obowiązek wyboru religii albo etyki. Obecnie uczeń nie musi uczyć się żadnego z tych przedmiotów. W praktyce często dzieci, które nie chodzą na religię nie mają w zamian innych zajęć.
"Według danych episkopatu, grupa uczniów, którzy nie chodzą ani na religię, ani na etykę, jest całkiem spora. Chcemy, żeby w sytuacji, kiedy uczeń lub jego rodzice nie wybiorą religii, obowiązkowa w to miejsce nauczana była etyka, aby nie prowadzić do pustki etycznej" - wyjaśnia Seweryński.
Religię lub etykę można też będzie zdawać na maturze; ocena z tego egzaminu będzie wliczana do średniej na świadectwie dojrzałości, natomiast ani ocena z religii, ani z etyki, nie będzie miała wpływu na promocję z klasy do klasy.
Jak zaznacza minister, podstawa programowa z etyki zostanie skontrolowana i w razie potrzeby dostosowana do możliwości nauczania w szkole. Jego zdaniem, nauczycieli nie powinno zabraknąć, ponieważ ok. 90 proc. uczniów w Polsce wybiera w szkole religię, zatem etykę trzeba będzie wykładać dla stosunkowo niewielkiej grupy dzieci. Nauczycielami mogą być absolwenci filozofii.
Nie wiadomo od kiedy proponowane zmiany zaczną obowiązywać. "Na pewno nie wcześniej niż od początku nowego roku szkolnego" - zaznacza Seweryński.