„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Powyższe słowa Jana Zamowyeskiego, które zamieścił w akcie fundacyjnym Akademie Zamojską z 1600 roku, doskonale oddają sens i wagę edukacji oraz szkolnictwa. Hetman dobrze wiedział jak duża rolę w przyszłości narodu ma edukacja. Źródło: blogbox
O słowach Jana Zamojskiego wydaje się zapominać niestety obecna minister Katarzyna Hall i jej ekipa. Najpierw dobrano się do ścisłego profilowania programów LO, likwidując tym samym, praktycznie zupełnie ogólnokształcące nauczanie. To profilowanie, jest według mnie bardzo nietrafne, bo w rzeczywistości, nie wielu młodych ludzi na początku LO, wie co chciałaby robić w przyszłości. Pasje czy zainteresowania rodzą się, lub ostatecznie kształtują właśnie w okresie liceum. Pozbawiając szansy dla młodych ludzi do części wiedzy tworzymy naród głupków, maszynki ściśle przygotowane do zajmowania się określoną tylko dziedziną, odgradzamy wielu ludzi od szerszej wiedzy. Wiedzy, która w późniejszych latach zaowocuje w kształtowaniu poglądów, powoduje że ludzie mają tak zwane szersze horyzonty, mają swoje zdanie. Najbardziej smutne jest uszczuplanie historii. Tak jak napisał Piotr Zaręba w „Dzienniku”: „To rezygnacja z kształtowania narodowej i obywatelskiej tożsamości, którą całkiem inaczej przekazuje się czternasto-, a inaczej osiemnastolatkom”. Przyjazna uczniom szkoła, nie oznacza szkołę, mało wymagającą.
Obecny pomysł ministerstwa, też wydaje mi się nie trafiony. Oczywiście, można dyskutować nad ilością obowiązkowych lektur, nad tym jakie pozycje mają się znaleźć w kanonie, może rzeczywiście trzeba go ograniczyć, może rzeczywiście niektóre tytuły są za trudne, może warto by je było zastąpić innymi, można dyskutować nad sposobem omawiania tych lektór w szkołach, ale trzeba też pamiętać, że jest pewien kanon, który w imię przyszłości naszego narodu, w imię kultywowania naszej kultury trzeba zachować. Przerażenie budzi pomysł likwidacji z obowiązkowych lektur choćby Sienkiewicza czy ograniczenie Słowackiego, to działania wręcz antynarodowe. Czyżby polskie ministerstwo, próbowało dokonać tego, co nie udało się zaborcom, czyżby próbowało wytępić podstawowe wzorce naszej kultury ze świadomości społeczeństwa. Bo skąd młody człowiek ma je brać, jeśli nie z polskiej kultury, polskiej literatury? Chyba nie z skomercjalizowanych, „plastikowych” mediów. Nie wyobrażam sobie, by z kanonów obcej literatury, zabrakło takiej pozycji jak np. „Mistrz i Małgorzata”. Dziś na głównej stronie Onetu jest artykuł że Amerykanie chlubią się z swojej głupoty, nie do uczenia. Naprawdę, nie musimy ich naśladować, nie wszystko co zachodnie jest dobre. Nie twórczy społeczeństwa debili. Beznadziejnym pomysłem jest wprowadzenie omawiania danych lektur tylko we fragmentach. Cóż możemy dowiedzieć się z fragmentu? Przecież on nie odda właściwego przesłania danej książki, sensu i wartości, które w tej książce są zawarte. Czemu to ma służyć. Ktoś kto nie czyta całych lektór w szkole nie będzie też czytał fragmentów. Nie łudzimy się. Dobrze, czytanie tylko fragmentów lektur nazwał w „Dzienniku” Jarosław Klejnocki. Twierdzi, że jest to „wąchanie kwiatków przez maskę przeciwgazową". Nic dodać nic ująć.
Więcej informacji na blogbox.com.pl