Co 14 dni ginie jeden język. Do końca stulecia zaniknie prawdopodobnie blisko połowa
z mniej więcej 7 tys. języków używanych na ziemi, bo wiele grup etnicznych zarzuci swoją
mowę ojczystą na rzecz angielskiego, chińskiego czy hiszpańskiego. Co przepada, gdy milknie
jakiś język?
Wymieranie języków to proces równie alarmujący jak zanikanie różnorodności
biologicznej świata. Zniknięcie języka pozbawia nas wiedzy nie mniej cennej niż szansa
na jakiś przyszły cudowny lek, która ginie wraz z wymarciem jakiegoś gatunku zwierzęcia
czy rośliny. Małe języki – w znacznie większym stopniu niż te o szerokim zasięgu – dają nam
klucz do tajemnic przyrody, bo ludzie, którzy ich używają, zwykle żyją w wielkiej bliskości
z naturą, a ich mowa jest odbiciem tego, co obserwują.
Gdy jakaś mała grupa zapomina swojego języka ojczystego i przerzuca się na angielski czy
hiszpański, powstaje luka w przekazywaniu ludowej wiedzy z pokolenia na pokolenie – wiedzy
o ziołach leczniczych, zabiegach agrotechnicznych, metodach irygacji, kalendarzach. Indianie
Seri z Meksyku byli od zawsze sezonowo wędrującymi łowcami-zbieraczami na zachodnim
obrzeżu pustyni Sonora, nad Zatoką Kalifornijską. Aby przetrwać, musieli doskonale znać
tutejsze morskie i lądowe zwierzęta i rośliny, ich cechy, zwyczaje, cykle życiowe. Wszystko to
znalazło odbicie w języku, zwanym przez nich cmiique iitom. [...] Mowa ojczysta jest dla ludu
Seri czymś, co go określa, jądrem jego tożsamości. [...] Trzymają się ojczystej mowy
częściowo dlatego, że nie znoszą oficjalnej kultury Meksyku. [...]
Seri pozostają dumnie nieufni wobec obcych. Gardzą też osobistym bogactwem, którego
nie dzieli się z innymi. [...] Podczas tradycyjnego pochówku wraz ze zmarłym grzebie się jego
skromny dobytek. Potomkowie i krewni nie dziedziczą niczego prócz pieśni, legend, pouczeń.
Rene Montaño siedzi w cieniu ganku przed swoim domkiem i opowiada mi legendy
o dawnej rasie olbrzymów, którzy potrafili jednym krokiem przesadzić cieśninę między ich
rodzinną wyspą Tiburon a lądem stałym. Słucham więc [...] o tych, którym opowiedziano
o skarbach Ziemi, o wszystkich dawnych sprawach. „Ci, którym opowiedziano”, to ci, którzy
– chcąc nie chcąc – wzięli na siebie odpowiedzialność za przekazanie dalej tego, co usłyszeli.
I dzięki tej zasadzie wszyscy stajemy się dziedzicami wiedzy zamkniętej w skarbnicy mowy
ludu Seri. [...]
Jedną z metod ratowania języka jest przechowanie go w postaci pisanej i opracowanie
słownika. Językoznawcy z jednej strony kochają perspektywę przystosowania pisma
do języków, które dotąd miały tylko postać ustną, z drugiej obawiają się jej. Obawiają, bo sama
koncepcja alfabetu zmienia język, który ten alfabet miał ocalić. [...]
To w istocie dylemat, bo globalizacja kultury jest procesem nie do zatrzymania. [...]
Umieraniu kultury, powolnemu ginięciu języka przeciwstawić się mogą tylko duma i upór,
szacunek dla tradycji i starych ludzi, świadomość, że kluczem do naszej przyszłości jest to,
co już za nami. A także przekonanie, że języki, którymi mówi już niewielu, wciąż mogą nam
wiele powiedzieć.
Na podstawie: Russ Rymer, Milknące głosy, „National Geographic” 2012, nr 7.