„Świat jest moim przedstawieniem” – jest to prawda, która obowiązuje w odniesieniu do
każdej żywej i poznającej istoty, chociaż tylko człowiek może ją przywieść do refleksyjnej,
abstrakcyjnej świadomości – a jeśli faktycznie to czyni, to pojawia się u niego filozoficzna
refleksja. Staje się wtedy dla niego wyraźne i pewne, że nie zna żadnego słońca ani żadnej
ziemi, lecz tylko oko, które widzi słońce, rękę, która czuje ziemię; że świat, który go otacza,
istnieje tylko jako przedstawienie, tj. wyłącznie w odniesieniu do czegoś innego, czegoś
przedstawionego, czym jest on sam.
Jeśli można jakąś prawdę wypowiedzieć a priori, to jest nią ta właśnie. [...]
Tym, co wszystko poznaje, a przez nikogo poznane nie jest, jest p o d m i o t. Na nim więc
opiera się świat, jest on nieustannym, stale zakładanym warunkiem wszystkiego, co się jawi,
każdego przedmiotu. Cokolwiek bowiem istnieje, jest tylko dla podmiotu. Podmiot ten każdy
odnajduje w sobie, lecz tylko kiedy poznaje, a nie kiedy jest przedmiotem poznania.
Przedmiotem natomiast jest już jego ciało i dlatego, z tego punku widzenia, nazywamy je
przedstawieniem. [...]
Nie można by rzeczywiście znaleźć nigdy poszukiwanego znaczenia świata, który stoi
przede mną i znany mi jest tylko jako przedstawienie, ani przejścia od niego jako zwykłego
przedstawienia poznającego podmiotu do tego, czym mógłby być jeszcze poza tym, gdyby
sam badacz nie był niczym więcej niż tylko poznającym podmiotem (uskrzydloną głową
bezcielesnego aniołka). On sam tkwi jednak korzeniami w tym świecie, mianowicie odnajduje
się w nim jako jednostka, tj. jego poznanie, które jest nośnikiem warunkującym cały świat jako
przedstawienie, jest mimo to na wskroś zapośredniczone przez jego ciało, którego
pobudzenia, jak pokazano, są dla intelektu punktem wyjścia dla oglądu tego świata. Dla
czystego poznającego podmiotu jako takiego ciało to jest przedstawieniem jak każde inne,
przedmiotem wśród przedmiotów. O tyle jego ruchy, akcje są mu znane nie inaczej niż zmiany
wszystkich innych przedmiotów naocznych i byłyby dla niego równie obce i niezrozumiałe,
gdyby nie odgadł ich znaczenia w zupełnie inny sposób. W przeciwnym wypadku wiedziałby,
że jego działania wynikają z koniecznością prawa natury z nastręczających się motywów, tak
jak zmiany innych przedmiotów z przyczyn, bodźców, motywów. Nazwałby wtedy także
najgłębszą, niezrozumiałą istotę owych przejawów i działań swego ciała w dowolny całkiem
sposób jakąś siłą, jakąś jakością lub jakimś charakterem, lecz nie miałby w nie nadal żadnego
wglądu. Ale tak nie jest; przeciwnie, podmiotowi poznania, który pojawia się jako jednostka,
dany jest klucz do zagadki, a klucz ten zwie się: wola. I tylko to słowo daje mu klucz do jego
własnego pojawienia się, objawia mu znaczenie, pokazuje mu wewnętrzny mechanizm jego
istoty, jego czynów, jego ruchów. Podmiotowi poznania, który występuje jako jednostka
wskutek swej identyczności z ciałem, ciało to dane jest na dwa zupełnie odmienne sposoby:
raz w naoczności intelektu jako przedstawienie, jako przedmiot wśród przedmiotów i podległy
ich prawom; następnie jednak równocześnie w zupełnie inny sposób, mianowicie jako coś
każdemu bezpośrednio znanego, co oznacza słowo w o l a. Każdy prawdziwy akt jego woli
jest natychmiast i niechybnie również ruchem jego ciała: nie może on naprawdę chcieć tego
aktu, nie uświadamiając sobie zarazem, że pojawia się on jako ruch ciała. Akt woli i czynność
ciała nie są dwoma obiektywnie poznanymi rozmaitymi stanami, które łączy więź przyczynowości, nie pozostają w stosunku przyczyny i skutku, lecz są jednym i tym samym,
tylko danym na dwa zupełnie odmienne sposoby: raz całkiem bezpośrednio, drugi raz
w naoczności dla intelektu.
Artur Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, Warszawa 1994.